top of page

Biennale di Venezia 2016 - dzień 2

  • dotzajn
  • 16 lis 2016
  • 3 minut(y) czytania

Dzień 2 - Giardini


To przestrzeń zbudowana w 1894 roku i rozbudowywana w XX wieku, w której znajduje się 29 pawilonów narodowych. Wiele z nich zaprojektowali architekci światowej sławy tacy jak Aalto, Hoffman czy Scarpa. Każdy kraj zarządza we własnym zakresie swoim obiektem, przebudowując go i aranżując zgodnie z potrzebami kolejnych wystaw.


Niektóre pawilony mają ciekawą i zwracającą uwagę formę zewnętrzną, inne są wyraźnie zaniedbane i przestarzałe. Co jednak w nich najważniejsze, to wystawy poruszające kwestie bardzo zróżnicowane. Węgierski pawilon robi wrażenie zarówno na zewnątrz (wyróżnia się na tle innych budynków) jak i wewnątrz. Demonstruje swój indywidualizm a ciekawa wystawa poświęcona budowaniu przed architektów własnej przestrzeni w sposób bardzo estetyczny i prosty ukazuje problem. Nowoczesna i ekonomiczna wystawa prezentuje się świetnie, zanim jeszcze wiadomo o co chodzi.

Niektóre pawilony wewnątrz jednak wyglądały tak:

To wystawa Urugwaju, która próbowała przekazać głębszą myśl, jednak dziura w ziemi i kilka wydumanych cytatów wydają się pójściem na łatwiznę. Skupię się na swoich ulubionych pawilonach, które klarownie i ciekawie przedstawiły problemy nie próbując ich przeintelektualizować.


Dużym zaskoczeniem był Izrael, poruszający kwestie relacji architektury z biologią. Obok często poruszanych tematów low-tech i budowy obiektów dla najuboższych, znalazło się miejsce na zaawansowane technologie. Natura jest nie tylko inspiracją dla architektów w zakresie formy, ale także funkcjonowania. Żałuję, że budynek, który widzicie poniżej był niedostatecznie opisany - jego wentylacja opierać się powinna na identycznej zasadzie jak oddychanie płucami, trudno jednak jest w pełni zrozumieć tę ideę. Obszerna wystawa nie zawsze była przejrzysta, przekaz jednak był jasny: należy uczyć się od przyrody a przyszłość architektury ściśle związana jest z tzw. smart materials. Jeżeli chcecie zrozumieć czym są, najlepiej przekażę głos ekspertowi.

Dużo kontrowersji narosło wokół polskiej wystawy, z niecierpliwością więc czekałam, aż uda nam się do niej dotrzeć. Do dzisiaj nie rozumiem głosów, które do mnie wcześniej dochodziły. "Fair building" może nie korzysta z najnowszych technologii a wchodząc do pawilonu nie witają nas fajerwerki i inne cuda (jest to w końcu domena Amerykanów), jednak zmusza do refleksji. Kuratorka Dominika Janicka postawiła na jasny i klarowny przekaz odnoszący się do tematu wiodącego - frontu. Plac budowy pokazany jest tu jako pole walki, poruszane są kwestie zarówno pieniędzy i długiego czasu pracy jak i wypadków czy po prostu niedoceniania budowlańców. Wszystko to pokazane w przystępny sposób - nie ma tu długich akapitów, skomplikowanych wyjaśnień i przeładowania informacjami - jest za to jedna infografika, logo oraz kilka ekranów zawieszonych na rusztowaniu. Obserwując odwiedzających stwierdziłam, że z zainteresowaniem przysiadają aby obejrzeć krótkie nagrania z budowy, które trafiały w sendo. Niewydumana forma i jasny przekaz spowodowały, że zaliczyłam polską wystawę do najlepszych i najbardziej przystępnych.

W pawilonie japońskim całą moją uwagę przykuły makiety wnętrz w różnych skalach. Wykonane z niezwykłą pieczołowitością modele przedstawiały miniaturowe wersje uporządkowanych, jasnych pomieszczeń z uwzględnieniem najmniejszych detali. Wyglądały, jakby chwilę temu ich mali mieszkańcy wyszli do pracy i zostawili na stole talerze po śniadaniu. Wzornictwo japońskie to niedościgniony wzór praktycznej prostoty a niewielkie wnętrza zmuszają do sprytnych rozwiązań funkcjonalnych.

Japończycy pokazują nam zupełnie inną rzeczywistość niż nasza, polska. Prywatne przestrzenie są tu malutkie natomiast kuchnia i przestrzeń dzienna to miejsca półprywatne. Spowodowane jest to zmianą tradycyjnego modelu rodziny, który w tym państwie zanika bardziej niż w Europie. Posłuchajcie sami:

Niektóre wystawy były po prostu przyjemne w oglądaniu, na przykład Rumunia, gdzie trzy mechanizmy napędzane przez odwiedzających korbkami uruchamiały drewniane marionetki.

Stany Zjednoczone poszalały - ilość makiet, zdjęć i informacji była tak duża, że można było dostać oczopląsu. Większość projektów sprawiała wrażenie futurystycznych koncepcji z przeszłości, może jednak patrzę z europejskiego punktu widzenia. Te abstrakcyjne często formy oglądało się z zaciekawieniem a zgadywanie ich funkcji było niezłą rozrywką.


Udało nam się zobaczyć wszystkie pawilony (hura!) i spełniły nasze oczekiwania. Po wielu drobnych wystawach zlewających się w całość w Arsenale, Giardini zaoferowało nam wyraźny podział między koncepcjami i pozwoliło jednoznacznie rozróżnić percepcję problemów różnych państw. Przed nami jeszcze został dzień 3 - wystawy w mieście.


 
 
 

Comments


najciekawsze:
archiwum
tagi
  • Facebook Basic Square
  • Twitter Basic Square
  • Google+ Basic Square
Archiwum
Wyszukaj wg tagów
Podążaj za nami
bottom of page